środa, 1 kwietnia 2015

On The Other Side Spell - Rozdział 5 Niby taki wielki mistrz eliksirów i wielka kłótnia

- I wtedy ja powiedziałem ,,No coś ty! On był na tym w kinie.". I wtedy on się tak na mnie popatrzył i zaczął się śmiać - skończył opowiadać swoją ,,porywającą" historię Seamus Finningan.
- O matko - mruknął Rupert mieszając w swojej misce z mlekiem.
- Ej, Ron - trącił go Dean Thomas. - To chyba do ciebie.
     W stronę Ruperta leciała śnieżnobiała sowa - Hedwiga. Grint odsunął nieco miskę robiąc jej miejsce. Kiedy wylądowała, wyjął list i szybko odszedł od stołu. Przechodząc kiwnął głową na resztę przyjaciół i skierował się na błonia.
- Dobra, pokaż co tam masz - powiedział Daniel, kiedy wszyscy już znaleźli się razem.
- Bonnie odpisała! - wykrzyknął Rupert.
- Otwieraj, pokazuj - ponaglała Emma.
     Grint otworzył kopertę i wyjął list. Już teraz czuł, że coś jest nie tak...
 - ,,Drogi Rupercie" - przeczytał Tom zaglądając Rupertowi przez ramię. - Dlaczego nie zachowała tego samego tonu co my?
     Rupert wzruszył ramionami i czytał dalej. Dalsza treść również nie była pocieszająca.
- O nie! I co my zrobimy! - wykrzyknęła Emma, która pierwsza skończyła czytać list.
- Chyba nie pozostanie nam nic innego jak tymczasowe przystosowanie się tutaj - powiedział ponurym głosem Matthew.
     Przyjacie poszli smutni na lekcje. Był piątek, więc pierwszą były Eliksiry. Nauczał ich Severus Snape. Jakoś nikomu się to nie uśmiechało. Podczas kręcenia filmu dowiedzieli się, jaki ma on charakter.
     Zaczęła się lekcja. Snape zaczął od odczytywania listy obecności i zatrzymał się przy nazwisku Harry'ego, czyli Daniela.
- Harry Potter - powiedział mrożącym krew w żyłach głosem. - Nasza nowa znakomitość.
     Daniel poruszył się niespokojnie na miejscu. Snape mierzył go wzrokiem i nagle ni z tego, ni z owego wypalił:
- Potter! Co mi wyjdzie, jeśli dodam sproszkowanego korzenia asfodelusa do nalewki z piołunu?
- Napój usypiający o niezwykłej mocy. Takiej, że jest on uznawany jako Wywar Żywej Śmierci - odpowiedział spokojnie Daniel.
     Emma popatrzyła się na niego z oburzeniem. Nie wierzyła własnym uszom! To było sprzeczne z fabułą tego świata!
     Nikt jednak nie zwrócił na to uwagi. Wszyscy uczniowie z TEGO świata byli przekonani, że tak ma być - że sławny Hary Potter wszystko wie. Tymczasem Snape ciągnął dalej:
- Potter! Gdzie będziesz szukał, jeśli ci powiem byś znalazł bezoar?
- Bezoar to kamień tworzący się w żołądku kozy, więc najpewniej poszukam jakiejś kozy.
     Cała klasa wybuchła śmiechem. Jednak Snape się nie poddawał - chciał złamać Harry'ego.
- Potter! Jaka jest różnica między mordownikiem a trojadem żółtym?
- Nie ma żadnej. Jest to ta sama roślina, znana również jako akonit.
     Teraz Snape'a zamurowało. Nie przypuszczał, że TEN chłopak tyle wie!
     Lekcja toczyła się spokojnie dalej. Nic jej nie przerwało. A powinno! Neville, czyli Matthew powinien dodać ,,przez przypadek" kolce jeżozwierza i zakołysać kociołkiem, ale tego nie zrobił.
     W końcu lekcja się skończyła. Uczniowie wyszli z sali wyraźnie zadowoleni. Daniel wdał się w rozmowę z Matthew'em. Pochwalił jego postępowanie. Jednak ich rozmowę przerwał ktoś nieoczekiwany...
- Czy... Wyście... Powariowali!? - zawołała wściekła Emma.
- C-co? - spytał niepewnie Daniel. Jeszcze nigdy nie widział Watson tak wściekłej.
- Powinniście trzymać się fabuły! Przynajmniej teraz, kiedy ją znamy! Powinniście zrobić tak, jak miało być!
- Przepraszamy - powiedzieli chłopcy. Nie było to jednak szczere wyznanie.
     Emma prychnęła i poszła do damskiej łazienki. Daniel i Matthew stali zdezorientowani. Nagle podszedł do nich Tom.
- Co ją ugryzło? - spytał.
- Złości się, ponieważ nie działaliśmy idealnie tak jak miało być. Że ja nie zakołysałem tym kociołkiem i że Daniel odpowiedział poprawnie na wszystkie pytania - wyjaśnił Matthew.
- Ma prawo. Ja też uważam, że źle zrobiliście. Powinniśmy działać tak, jak wiemy, że jest. Nie możemy czegoś zrobić na własną rękę, bo konsekwencje mogą być okropne...
- A więc i ty przeciwko nam?! - zawołał Daniel. Zrobił to tak głośno, że kilka uczniów przechodzących korytarzem dziwnie się na nich popatrzyło. - Ty też?! Myślałem, że trzymasz naszą stronę! Tego bym się po tobie nie spodziewał!
- Dan, może trochę ciszej - próbował go uspokoić Matthew, bo wokół nich zebrała się już spora grupka zaciekawionych uczniów.
- Tak?! - tym razem krzyknął Tom. - Uważasz, że tobie wszystko wolno boś Harry Potter, hm? To ja ci odpowiem: NIE! Nie ty jesteś najlepszy, nie wszystko ci wolno!
- Powiedział to kto? Draco Malfoy, głupi Ślizgon! Wiadomo, że Ślizgoni są źli i służą Voldemortowi! Ty też jesteś zły! Zły i głupi! To TY uważasz się za lepszego od innych, bo to TWÓJ ojciec pracuje w Ministerstwie i zna się z samym ministrem!
- Tak? A TWOI rodzice nie żyją! - wrzasnął Tom i pobiegł na błonia. Tam usiadł pod drzewem i... Zaczął płakać. Tak, płakać. Nie sądził, że Daniel taki jest, że się wścieka przez byle co, przez to, że powie mu się prawdę...


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Jej! Już po sprawdzianie! :) Kochana LunesDor, miałaś rację :)
Tak jak mówiłam, teraz zabieram się za rozdziały ze zdwojoną siłą :) 
Pozdrawiam Wszystkich i życzę wszystkiego najlepszego z okazji nadchodzących świąt Wielkiej Nocy :)

1 komentarz:

  1. Rozdział super!
    Daniel i Matthew są tak bezmyślni - bez urazy.
    Kto by pomyślał, że Tom jest taki wrażliwy.
    A co do sprawdzianu powtarzam Anetę, LunesDor miałeś rację!

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Pozostaw po sobie jakiś miły ślad. Może komentarz? :)