- Em, mogłabyś mi przypomnieć po co my to właściwie robimy? - spytał nagle Matthew.
- Musimy dowiedzieć się, co to za dziwna postać -odpowiedziała Watson. - Może to jest rozwiązanie zagadki.
- A nie powinniśmy przypadkiem szukać sposobu na dostanie się no NASZEJ Anglii, tej niemagicznej? - wtrącił się do rozmowy Rupert.
- No tak, ale z Danielem jest coś nie tak i musimy wiedzieć co. Dopiero kiedy to się wyjaśni, to będziemy szukać sposobu na powrót.
- Acha - mruknął ponuro Grint.
Przyjaciele doszli w końcu do celu ich podróży - gabinetu profesor McGonnagal. Zapukali i po krótkim, oschłym ,,Proszę!" weszli.
- Co was tu sprowadza, pani Granger, panie Weasley i panie Longbottom? - spytała nieco zdziwiona i zaczęła wzrokiem szukać Harry'ego Pottera, którego tu oczywiście nie było.
- No, bo wie pani - zaczęła Emma. - Jest taka książka, tylko w dziale Ksiąg Zakazanych, na której nam bardzo zależy. Pani profesor, czy mogła by pani...
- Napisać wam pozwolenie? - domyśliła się profesorka.
- Tak, o to nam właśnie chodzi - powiedział Rupert.
- A jaki jest jej tytuł?
- No, problem w tym... Że nie wiemy... - Emma spuściła głowę. - Wiemy tylko tyle, że jest ona o magicznych wypadkach.
- Interesujecie się takimi rzeczami? - McGonnagal była zaskoczona.
- No, bo zainteresowało nas, co się dzieje, kiedy pomyli się zaklęcie - wymyśliła naprędce Watson. - Uczyliśmy się na tym na Obronie przed Czarną Magią.
- Acha. No dobrze, napiszę to wam.
McGonnagal wyciągnęła z szuflady kawałek pergaminu. Zamoczyła pióro w butelce z atramentem i napisała na nim kilka zdań. W końcu odłożyła pióro i podała kartkę Emmie.
- Dziękujemy! - powiedziała dziewczyna i już miała skierować się do wyjścia kiedy...
- A co się stało z Harry'm? Zwykle widywałam was razem, ale teraz z wami go nie ma... Czy coś się stało? - zapytała nagle profesorka.
- Z Harry'm? - Emma obejrzała się nerwowo po przyjaciołach. - Ach, ostatnio woli przebywać sam. Ma tak zwany; ,,trudny okres"... Wie pani...
- Mhm - mruknęła coś McGonnagal.
Emma, Rupert i Matthew niepewnie odeszli. Zaraz też jak wyszli, puścili się pędem. Dobiegli do biblioteki. Przystanęli na chwilę by odsapnąć. Z trudem łapali oddechy.
- Widzicie? - zaczęła Emma ciężko dysząc. - Nawet nauczyciele widzą, że z Danem, to jest Harry'm, dzieje się coś niedobrego. Musimy dowiedzieć się co i temu zapobiec.
- No dobra. To idziemy? - spytał Rupert.
- Tak - odrzekli w tej samej chwili Matthew i Emma.
Przyjaciele weszli do biblioteki. Uderzył isch jak zwykle zapach starych ksiąg i pergaminu oraz niezmącona niczym cisza. Zaraz też podeszła do nich pani Pince. Od razu zapytała ich co chcą. Emma wręczyła jej kartkę. Kobieta zerknęła na nią i złożecąc poszła do działu Ksiąg Zakazanych. Zaraz też wróciła taszcząc księgę o intrygującym tytule: ,,Najgorsze wypadki czarodziejskie" autorstwa niejakiego Rudolpha Prince'a. Pani Pince wręczyła im książkę i poszła ,,zająć" się innymi uczniami.
Emma, Rupert i Matthew szybko wyszli taszcząc księgę. Zanieśli ją do wieży Gryffindoru. Usiedli obok kominka i zaczęli wertować opasły wolumin. Szybko okazało się, że to co mówił Tom było najszczerszą prawdą - nawet najodważniejsza osoba miałaby koszmary po obejrzeniu i przeczytaniu zawartości tego ,,dzieła".
- Tom mówił, że ten obraz znajduje się na ostaniej stronie - powiedział Matthew krzywiąc się na widok okropnego obrazka.
- Ok - powiedziała Emma i szybko poszła do ostatnich stronic.
Dziewczyna otworzyła księgę dokładnie na owej ,,przesławnej kartce". Rysunek był naprawdę okropny. Jedno tylko się nie zgadzało - postać miała już otwarte oczy, a według opowieści Toma, były zamknięte. Dopiero potem się otworzyły.
- Squamis Monstrum to skutek uboczny bycia zbyt często ofiarą zaklęcia Conjunctivitis. Alis Nigro i
Draco Cutis to efekty nieudanej transformacji w smoka - przeczytała Emma. - To nam nic nie wyjaśnia.
- Ej! Tu jescze coś jest! - zawołał nagle Matthew.
Rzeczywiście, na stronie zaczęły pojawiać się nowe zdania. Były jednak napisanie pismem odręczynym, jakby ktoś to nabazgrał w wolnej chwili.
- Squamis Monstrum to nie tylko skutek uboczny tego głupiego zaklęcia. Łuski Potwora są spowodowane zaklęciem wielkiego Sovarisa, najgorszego z najgorszych Czarnoksiężników tego świata. Jest on potężniejszy od samego Lorda Voldemorta. Sovaris potrafi opętać kogo tylko chce, a swoje ofiary noszą właśnie Squamis Monstrum jako znak ich zniewolenia. Wkrótce potem pojawiają się kolejne oznaki takiej zmiany: Alis Nigro i Draco Cutis. Alis Nigro są znakiem posłuszeństwa i wyglądają jak wielkie, czarne skrzydła, a Draco Cutis, skóra smoka - znakiem całkowitego oddania. Wkrótce ofara zostaje całkowicie zmieniona w Umbra Draco et Odium. Wtedy nie ma dla niej ratunku... - przeczytała Emma.
- Jest podpis - mruknął Matthew. - Podpisane, Jonatan Christian Cox. Znacie kogoś takiego?
- Nie - przyzanli szczerze Emma i Rupert.
Przyjaciele spojrzeli po sobie.Wszystko wskazywało na to, że ten odręczny opis jest prawdą i że Daniel został opętany. Tylko jak go odpętać? W tej księdze nie było o tym ani słowa. Jednak przyjaciele wiedzieli, że da się to zrobić.
- Na pewno nam się uda go odpętać - powiedział nagle Rupert. - Napiszę list do Bonnie, może ona coś pomoże. W końcu mieszka z panią Weasley.
- Tak, tak - mruknęła Emma przypatrując się obrazkowi niemowlaka przemienionego w Umbra Draco et Odium. Myślała, jak takie małe dziecko mogło stać się ofiarą... A może wcale nie było? Może był to tylko przypadkowy rysunek?...
Rupert pognał na górę do pokoju. Zabrał się za pisanie listu. Tym razem nie użył szyfru - bo i jak? List zabrał mu aż trzy strony. Grint opisał w nim całą sytuację i poprosił Bonnie o pomoc. Kiedy skończył, od razu pognał do sowiarni. Poinstruował sowę gdzie ma lecieć (,,Prosto do sypialni Ginny Weasley, tak, żeby mama nie wiedziała nic o tym liście") i zszedł powoli na dół. Pchany jakimś dziwnym instynktem, skierował się do skrzydła szpitalnego. Chciał odwiedzić Toma. Ale... Toma nie było...
- Musimy dowiedzieć się, co to za dziwna postać -odpowiedziała Watson. - Może to jest rozwiązanie zagadki.
- A nie powinniśmy przypadkiem szukać sposobu na dostanie się no NASZEJ Anglii, tej niemagicznej? - wtrącił się do rozmowy Rupert.
- No tak, ale z Danielem jest coś nie tak i musimy wiedzieć co. Dopiero kiedy to się wyjaśni, to będziemy szukać sposobu na powrót.
- Acha - mruknął ponuro Grint.
Przyjaciele doszli w końcu do celu ich podróży - gabinetu profesor McGonnagal. Zapukali i po krótkim, oschłym ,,Proszę!" weszli.
- Co was tu sprowadza, pani Granger, panie Weasley i panie Longbottom? - spytała nieco zdziwiona i zaczęła wzrokiem szukać Harry'ego Pottera, którego tu oczywiście nie było.
- No, bo wie pani - zaczęła Emma. - Jest taka książka, tylko w dziale Ksiąg Zakazanych, na której nam bardzo zależy. Pani profesor, czy mogła by pani...
- Napisać wam pozwolenie? - domyśliła się profesorka.
- Tak, o to nam właśnie chodzi - powiedział Rupert.
- A jaki jest jej tytuł?
- No, problem w tym... Że nie wiemy... - Emma spuściła głowę. - Wiemy tylko tyle, że jest ona o magicznych wypadkach.
- Interesujecie się takimi rzeczami? - McGonnagal była zaskoczona.
- No, bo zainteresowało nas, co się dzieje, kiedy pomyli się zaklęcie - wymyśliła naprędce Watson. - Uczyliśmy się na tym na Obronie przed Czarną Magią.
- Acha. No dobrze, napiszę to wam.
McGonnagal wyciągnęła z szuflady kawałek pergaminu. Zamoczyła pióro w butelce z atramentem i napisała na nim kilka zdań. W końcu odłożyła pióro i podała kartkę Emmie.
- Dziękujemy! - powiedziała dziewczyna i już miała skierować się do wyjścia kiedy...
- A co się stało z Harry'm? Zwykle widywałam was razem, ale teraz z wami go nie ma... Czy coś się stało? - zapytała nagle profesorka.
- Z Harry'm? - Emma obejrzała się nerwowo po przyjaciołach. - Ach, ostatnio woli przebywać sam. Ma tak zwany; ,,trudny okres"... Wie pani...
- Mhm - mruknęła coś McGonnagal.
Emma, Rupert i Matthew niepewnie odeszli. Zaraz też jak wyszli, puścili się pędem. Dobiegli do biblioteki. Przystanęli na chwilę by odsapnąć. Z trudem łapali oddechy.
- Widzicie? - zaczęła Emma ciężko dysząc. - Nawet nauczyciele widzą, że z Danem, to jest Harry'm, dzieje się coś niedobrego. Musimy dowiedzieć się co i temu zapobiec.
- No dobra. To idziemy? - spytał Rupert.
- Tak - odrzekli w tej samej chwili Matthew i Emma.
Przyjaciele weszli do biblioteki. Uderzył isch jak zwykle zapach starych ksiąg i pergaminu oraz niezmącona niczym cisza. Zaraz też podeszła do nich pani Pince. Od razu zapytała ich co chcą. Emma wręczyła jej kartkę. Kobieta zerknęła na nią i złożecąc poszła do działu Ksiąg Zakazanych. Zaraz też wróciła taszcząc księgę o intrygującym tytule: ,,Najgorsze wypadki czarodziejskie" autorstwa niejakiego Rudolpha Prince'a. Pani Pince wręczyła im książkę i poszła ,,zająć" się innymi uczniami.
Emma, Rupert i Matthew szybko wyszli taszcząc księgę. Zanieśli ją do wieży Gryffindoru. Usiedli obok kominka i zaczęli wertować opasły wolumin. Szybko okazało się, że to co mówił Tom było najszczerszą prawdą - nawet najodważniejsza osoba miałaby koszmary po obejrzeniu i przeczytaniu zawartości tego ,,dzieła".
- Tom mówił, że ten obraz znajduje się na ostaniej stronie - powiedział Matthew krzywiąc się na widok okropnego obrazka.
- Ok - powiedziała Emma i szybko poszła do ostatnich stronic.
Dziewczyna otworzyła księgę dokładnie na owej ,,przesławnej kartce". Rysunek był naprawdę okropny. Jedno tylko się nie zgadzało - postać miała już otwarte oczy, a według opowieści Toma, były zamknięte. Dopiero potem się otworzyły.
- Squamis Monstrum to skutek uboczny bycia zbyt często ofiarą zaklęcia Conjunctivitis. Alis Nigro i
Draco Cutis to efekty nieudanej transformacji w smoka - przeczytała Emma. - To nam nic nie wyjaśnia.
- Ej! Tu jescze coś jest! - zawołał nagle Matthew.
Rzeczywiście, na stronie zaczęły pojawiać się nowe zdania. Były jednak napisanie pismem odręczynym, jakby ktoś to nabazgrał w wolnej chwili.
- Squamis Monstrum to nie tylko skutek uboczny tego głupiego zaklęcia. Łuski Potwora są spowodowane zaklęciem wielkiego Sovarisa, najgorszego z najgorszych Czarnoksiężników tego świata. Jest on potężniejszy od samego Lorda Voldemorta. Sovaris potrafi opętać kogo tylko chce, a swoje ofiary noszą właśnie Squamis Monstrum jako znak ich zniewolenia. Wkrótce potem pojawiają się kolejne oznaki takiej zmiany: Alis Nigro i Draco Cutis. Alis Nigro są znakiem posłuszeństwa i wyglądają jak wielkie, czarne skrzydła, a Draco Cutis, skóra smoka - znakiem całkowitego oddania. Wkrótce ofara zostaje całkowicie zmieniona w Umbra Draco et Odium. Wtedy nie ma dla niej ratunku... - przeczytała Emma.
- Jest podpis - mruknął Matthew. - Podpisane, Jonatan Christian Cox. Znacie kogoś takiego?
- Nie - przyzanli szczerze Emma i Rupert.
Przyjaciele spojrzeli po sobie.Wszystko wskazywało na to, że ten odręczny opis jest prawdą i że Daniel został opętany. Tylko jak go odpętać? W tej księdze nie było o tym ani słowa. Jednak przyjaciele wiedzieli, że da się to zrobić.
- Na pewno nam się uda go odpętać - powiedział nagle Rupert. - Napiszę list do Bonnie, może ona coś pomoże. W końcu mieszka z panią Weasley.
- Tak, tak - mruknęła Emma przypatrując się obrazkowi niemowlaka przemienionego w Umbra Draco et Odium. Myślała, jak takie małe dziecko mogło stać się ofiarą... A może wcale nie było? Może był to tylko przypadkowy rysunek?...
Rupert pognał na górę do pokoju. Zabrał się za pisanie listu. Tym razem nie użył szyfru - bo i jak? List zabrał mu aż trzy strony. Grint opisał w nim całą sytuację i poprosił Bonnie o pomoc. Kiedy skończył, od razu pognał do sowiarni. Poinstruował sowę gdzie ma lecieć (,,Prosto do sypialni Ginny Weasley, tak, żeby mama nie wiedziała nic o tym liście") i zszedł powoli na dół. Pchany jakimś dziwnym instynktem, skierował się do skrzydła szpitalnego. Chciał odwiedzić Toma. Ale... Toma nie było...
Rozdział Super!
OdpowiedzUsuńTo coś jest straszne...! A gdzie zniknął Tom? I co się stanie z Danielem?
Pisz! Dużo weny! Pozdrawiam