- I co my teraz zrobimy? Jest nas trójka! Tylko trójka - powiedziała Emma pochylając się nad podręcznikiem od transmutacji. - Daniel opętany, Tom w szpitalu, Bonnie w domu Weasley'ów. Jesteśmy sami.
Rupert i Matthew pokiwali głowami. Wiedzieli już co dolega Danowi, nie wiedzieli jednak kim jest ten cały Sovaris, ani jak go odpętać. Tom został przeniesiony do szpitala Świętego Munga, ponieważ jego stan był krytyczny. Chłopak mocno oberwał i ledwo co uszedł z życiem. Rupert zapytał się pani Pomfrey co mu się stało. Okazało się, że ktoś zaatakował Feltona.
- A może - zastanowił się Matthew.
- Co? - spytali w tej samej chwili Grint i Watson.
- A nic. Tak się zastanawiałem, kim może być ten Sovaris. Pomyślałem, że może jest on też kimś takim, co został tu przeniesiony przez przypadek i chce się zemścić.
- To może być prawda. Ale dowodów nie mamy - powiedziała Emma. - Może to być jakiś szalony i chory umysłowo Czarodziej.
Przyjaciele zastanawali się nad tym przez chwilę. Byli sami w pokoju wspólnym, bo reszta uczniów korzystała z ładnej jeszcze pogody i przebywała na błoniach. Jednak Rupertowi, Emmie i Matthew'owi nie chciało się wychodzić. Woleli pobyć sami i porządnie zastanowić się nad tą sprawą.
- Ej, mogę wam coś powiedzieć? - spytała nagle Watson.
- Wal - odpowiedział Grint.
- Skoro już i tak za bardzo poplątaliśmy się w tym świecie, to uznałam, że nie musimy trzymać się idealnie fabuły. Co będzie, to będzie. Jakoś musimy przetrwać.
Chłopcy przyznali jej rację. Wpatrywali się jescze przez chwilę w swoje podręczniki usiłując się uczyć, gdy nagle za ich plecami rozległo się głośne chrząknięcie. Jak oparzeni zerwali się z foteli i zobaczyli...
- Daniel?!
Przed nimi stał nie kto inny tylko Daniel Radcliffe. Wyglądał jednak na wycieńczonego. Jego ubranie byłi w strzępach, a całe ciało miało na sobie blizny. Emma jednak spojrzała na jego oczy. Były one normalne! Nie miały na sobie łusek.
- Cześć? - powiedział niepewnie Dan.
- Och, Dan, wróciłeś! - krzyknęła Emma i rzuciła się chłopakowi na szyję. Zaraz się jednak opamiętała i z pełną powagą zapytała - Co się z tobą działo?
Daniel stał chwilę zmieszany. W końcu jednak usiadł na fotelu przed kominkiem i zaczął swoją opowieść.
- Pamiętacie ten dzień, kiedy ja i Tom się pokłóciliśmy? Otóż zaraz po kłótni poszedłem do jakiejś pustej klasy. Spotkałem tam dziwnego mężczyznę, który przedstawił się jako Jonatan Christian Cox. Zapytał się mnie, co się stało. Nie wiem, co mnie podkusiło, ale byłem tak wściekły, że odpowiedziałem mu, że pokłóciłem się z najlepszym przyjacielem. Potem on pytał mnie o różne inne sprawy, a ja głupi mu odpowiadałem! W końcu przybliżył się do mnie i pociągnął moją głowę w tył. Chciałem krzyczeć, ale nie mogłem. Ten cały Jonatan chuchnął na mnie i przez moje ciało przeszła gorąca fala. W sumie było to przyjemne uczucie. Zaraz potem poczułem się dziwnie. Jakbym miał w sobie dwie dusze...
- Dwie dusze? - przerwał mu Rupert.
- W sensie, że swoją i jakby nową, jakby ta gorąca fala ją utworzyła - wytłumaczył Daniel, po czym kontunuował swoją opowieść - Potem wyszłem i spotkałem Emmę. Nie wiem czemu, ale na nią nakrzyczałem. Kiedy odeszła, poczułem, że cały świat należy do mnie, że mogę wszystko, że... Że jestem wreszcie wolny. Ale tak naprawdę to nie byłem wolny, tylko zniewolony jeszcze bardziej. I następnego dnia spotkałem was i Toma. Nie wiem czemu, ale napadłem na niego. Wbiłem ręce, które stały się pazurami i wyssałem krew. Poczułem wtedy dziwną zmianę na oczach. Miałem na nich łuski.
- Squamis Monstrum - mruknął prawie niedosłyszalnie Matthew.
- Szepnąłem Tomowi jakieś dziwne słowa, po czym uciekłem - mówił dalej Radcliffe. - Pobiegłem to tej samej pustej klasy. Tym razem nie było tam nikogo. Miałem palce całe z krwi. Oglądałem je z dziwną satyswakcją. Cieszyłem się z tego, co zrobiłem. Następnego jednak dnia, późnym rankiem, wyszedłem z tej sali. Tam nocowałem, jakby co. Zauważyłem rozchisteryzowaną pielęgniarkę wiec skierowałem się do skrzydła szpitalnego. Szybko odszukałem łóżko Toma i... - tu Daniel przerwał i ukrył twarz w dłoniach. - Zobaczyłem go całego we krwi i nieprzytomnego. Przeraziłem się, a czar, który mnie opętał znikł. Stałem się znów sobą... Ale to był okropny widok...
Przyjaciele siedzieli w milczeniu rozważając słowa Daniela. Pocieszali się jednak tym, że jest już z nim wszystko w porządku. Jednak pojawiły się nowe problemy.
- A więc, co robimy? - spytał po dłuższej przerwie Rupert. Było mu już obojętne co postanowią. Sytuacja była może teraz nieco lepsza, ale i tak beznadziejna.
- Teraz nie pozostaje nic innego jak przystosować się i czekać co życie przyniesie - powiedziała ze smutkiem Emma. - Może i jest nas czwórka, ale Tom w szpitalu, a Bonnie w domu państwa Weasley'ów. Poza tym nie mamy pojęcia, jak wrócić do naszej, do niemagicznej Anglii. Musimy żyć, jakbyśmy byli postaciami z ,,Harry'ego Pottera".
- Łatwo mówić - mruknął Daniel. - Tu jest inaczej niż u nas. Tu może zdarzyć się wszystko. I wiele więcej.
- A poza tym - wtrącił się Matthew. - Musimy dowiedzieć się kim są Sovaris i Jonatan Christian Cox. Może to pomoże rozwiązać tę tajemnicę.
- Może... - zastanowiła się Emma spoglądając w ogień. - A może by tak... Jakby się zapytać...
- Co? - spytali w tej samej chwili chłopcy.
- Może dobrze było by odwiedzić Toma w szpitalu. Może on wie coś, co nam się sprzyda.
- Sugerujesz, że wie on coś o Sovarisie lub tym Cox'ie? - spytał Rupert.
- Kto wie... Był zakrwawiony, tak? A ta krew musiała się skądś wziąć - powiedziała Emma ucinając tym samym rozmowę.
Rupert i Matthew pokiwali głowami. Wiedzieli już co dolega Danowi, nie wiedzieli jednak kim jest ten cały Sovaris, ani jak go odpętać. Tom został przeniesiony do szpitala Świętego Munga, ponieważ jego stan był krytyczny. Chłopak mocno oberwał i ledwo co uszedł z życiem. Rupert zapytał się pani Pomfrey co mu się stało. Okazało się, że ktoś zaatakował Feltona.
- A może - zastanowił się Matthew.
- Co? - spytali w tej samej chwili Grint i Watson.
- A nic. Tak się zastanawiałem, kim może być ten Sovaris. Pomyślałem, że może jest on też kimś takim, co został tu przeniesiony przez przypadek i chce się zemścić.
- To może być prawda. Ale dowodów nie mamy - powiedziała Emma. - Może to być jakiś szalony i chory umysłowo Czarodziej.
Przyjaciele zastanawali się nad tym przez chwilę. Byli sami w pokoju wspólnym, bo reszta uczniów korzystała z ładnej jeszcze pogody i przebywała na błoniach. Jednak Rupertowi, Emmie i Matthew'owi nie chciało się wychodzić. Woleli pobyć sami i porządnie zastanowić się nad tą sprawą.
- Ej, mogę wam coś powiedzieć? - spytała nagle Watson.
- Wal - odpowiedział Grint.
- Skoro już i tak za bardzo poplątaliśmy się w tym świecie, to uznałam, że nie musimy trzymać się idealnie fabuły. Co będzie, to będzie. Jakoś musimy przetrwać.
Chłopcy przyznali jej rację. Wpatrywali się jescze przez chwilę w swoje podręczniki usiłując się uczyć, gdy nagle za ich plecami rozległo się głośne chrząknięcie. Jak oparzeni zerwali się z foteli i zobaczyli...
- Daniel?!
Przed nimi stał nie kto inny tylko Daniel Radcliffe. Wyglądał jednak na wycieńczonego. Jego ubranie byłi w strzępach, a całe ciało miało na sobie blizny. Emma jednak spojrzała na jego oczy. Były one normalne! Nie miały na sobie łusek.
- Cześć? - powiedział niepewnie Dan.
- Och, Dan, wróciłeś! - krzyknęła Emma i rzuciła się chłopakowi na szyję. Zaraz się jednak opamiętała i z pełną powagą zapytała - Co się z tobą działo?
Daniel stał chwilę zmieszany. W końcu jednak usiadł na fotelu przed kominkiem i zaczął swoją opowieść.
- Pamiętacie ten dzień, kiedy ja i Tom się pokłóciliśmy? Otóż zaraz po kłótni poszedłem do jakiejś pustej klasy. Spotkałem tam dziwnego mężczyznę, który przedstawił się jako Jonatan Christian Cox. Zapytał się mnie, co się stało. Nie wiem, co mnie podkusiło, ale byłem tak wściekły, że odpowiedziałem mu, że pokłóciłem się z najlepszym przyjacielem. Potem on pytał mnie o różne inne sprawy, a ja głupi mu odpowiadałem! W końcu przybliżył się do mnie i pociągnął moją głowę w tył. Chciałem krzyczeć, ale nie mogłem. Ten cały Jonatan chuchnął na mnie i przez moje ciało przeszła gorąca fala. W sumie było to przyjemne uczucie. Zaraz potem poczułem się dziwnie. Jakbym miał w sobie dwie dusze...
- Dwie dusze? - przerwał mu Rupert.
- W sensie, że swoją i jakby nową, jakby ta gorąca fala ją utworzyła - wytłumaczył Daniel, po czym kontunuował swoją opowieść - Potem wyszłem i spotkałem Emmę. Nie wiem czemu, ale na nią nakrzyczałem. Kiedy odeszła, poczułem, że cały świat należy do mnie, że mogę wszystko, że... Że jestem wreszcie wolny. Ale tak naprawdę to nie byłem wolny, tylko zniewolony jeszcze bardziej. I następnego dnia spotkałem was i Toma. Nie wiem czemu, ale napadłem na niego. Wbiłem ręce, które stały się pazurami i wyssałem krew. Poczułem wtedy dziwną zmianę na oczach. Miałem na nich łuski.
- Squamis Monstrum - mruknął prawie niedosłyszalnie Matthew.
- Szepnąłem Tomowi jakieś dziwne słowa, po czym uciekłem - mówił dalej Radcliffe. - Pobiegłem to tej samej pustej klasy. Tym razem nie było tam nikogo. Miałem palce całe z krwi. Oglądałem je z dziwną satyswakcją. Cieszyłem się z tego, co zrobiłem. Następnego jednak dnia, późnym rankiem, wyszedłem z tej sali. Tam nocowałem, jakby co. Zauważyłem rozchisteryzowaną pielęgniarkę wiec skierowałem się do skrzydła szpitalnego. Szybko odszukałem łóżko Toma i... - tu Daniel przerwał i ukrył twarz w dłoniach. - Zobaczyłem go całego we krwi i nieprzytomnego. Przeraziłem się, a czar, który mnie opętał znikł. Stałem się znów sobą... Ale to był okropny widok...
Przyjaciele siedzieli w milczeniu rozważając słowa Daniela. Pocieszali się jednak tym, że jest już z nim wszystko w porządku. Jednak pojawiły się nowe problemy.
- A więc, co robimy? - spytał po dłuższej przerwie Rupert. Było mu już obojętne co postanowią. Sytuacja była może teraz nieco lepsza, ale i tak beznadziejna.
- Teraz nie pozostaje nic innego jak przystosować się i czekać co życie przyniesie - powiedziała ze smutkiem Emma. - Może i jest nas czwórka, ale Tom w szpitalu, a Bonnie w domu państwa Weasley'ów. Poza tym nie mamy pojęcia, jak wrócić do naszej, do niemagicznej Anglii. Musimy żyć, jakbyśmy byli postaciami z ,,Harry'ego Pottera".
- Łatwo mówić - mruknął Daniel. - Tu jest inaczej niż u nas. Tu może zdarzyć się wszystko. I wiele więcej.
- A poza tym - wtrącił się Matthew. - Musimy dowiedzieć się kim są Sovaris i Jonatan Christian Cox. Może to pomoże rozwiązać tę tajemnicę.
- Może... - zastanowiła się Emma spoglądając w ogień. - A może by tak... Jakby się zapytać...
- Co? - spytali w tej samej chwili chłopcy.
- Może dobrze było by odwiedzić Toma w szpitalu. Może on wie coś, co nam się sprzyda.
- Sugerujesz, że wie on coś o Sovarisie lub tym Cox'ie? - spytał Rupert.
- Kto wie... Był zakrwawiony, tak? A ta krew musiała się skądś wziąć - powiedziała Emma ucinając tym samym rozmowę.
Rozdział Super!
OdpowiedzUsuńNareszcie Daniel jest normalny!
PISZ! Życzę weny i pozdrawiam :)