niedziela, 5 kwietnia 2015

On The Other Side Spell - Rozdział 7 Dzień z życia zwykłego Ślizgona

- Głupi Potter, głupi Radcliffe, głupi Potter... - wyklinał Daniela Tom idąc w stronę dormitorium Slytherinu. Nie zważał na spoglądających na niego uczniów. Szedł przed siebie szybkim krokiem i wkrótce stanął przed wejściem do Pokoju Wspólego. Podał hasło i wszedł. Od razu skierował się do swojego pokoju i rzucił się na łóżko nie zdejmując nawet butów.
     Tom był bardzo zły na Daniela. Fakt, w filmie się nienawidzili, ale normalnie to byli najlepszymi przyjaciółmi. Felton nie wiedział co myśleć o tej niespodziewanej kłótni wywołanej błahostką. Nigdy nie myślał, że Radcliffe to taki zazdrośnik, że nie znosi krytyki i prawdy. Co prawda, prawda bywa często bolesna, ale lepiej powiedzieć prawdę, niż wychwalać złe postępowanie. Tego uczyła go mama.
     Tom wstał z łóżka gnany dziwną myślą. Wyszedł z dormitorium, przeszedł przez Pokój Wspólny do przejścia i wyszedł na korytarz. Skierował się do biblioteki. Sam właściwie nie wiedział po co, ale i tak tam poszedł.
     Wszedł do pomieszczenia. Od razu poczuł zapach starych ksiąg i pergaminu. Wszedł w głąb biblioteki. Chodził wokół regałów i czytał tytuły. W pewnej chwili doszedł do działu Ksiąg Zakazanych. Wiedział, że nie można tam wchodzić i pożyczać stamtąd ksiąg - chyba, że za pozwoleniem jakiegoś nauczyciela. Ale już widział, jak jakiś nauczyciel daje JEMU pozwolenie. I to na piśmie...
- Czegoś szukasz, kochaneczku? - spytała nieco opryskliwym tonem bibliotekarka, pani Pince.
- Eee, czegoś o magicznych wypadkach - zmyślił naprędce chłopak.
     Pani Pince powiodła go w jeszcze dalszą część biblioteki omijając dział Ksiąg Zakazanych. Mruczała coś pod nosem i Tom słyszał tylko urywki zdań.
- Co ich tak wzięło... Magiczne wypadki i wpadki... Zmówili się czy co... Są nie do wytrzymania...
     W końcu zaszli do odpowiedniego działu. Choć wcześniej Tom myślał, że w bibliotece nie ma nikogo, to teraz rozwiał swoje wątpliwości. Przy stoliku siedziała Emma pochłonięta lekturą księgi o intrygującym tytule: ,,Wpadki i wypadki słynnych Czarodziejów".
- To tutaj. Życzę miłej lektury - powiedziała jakby od niechcenia pani Pince i odeszła zostawiając Toma w jeszcze większym problemie.
     Chłopak wziął pierwszą lepszą książkę (,,Jak zapobiec magicznym wypadkom" Beniamina Stuggs'a) i przysiadł się do Emmy.
- Też masz zamiar mnie męczyć? - spytała ni z gruszki, ni z pietruszki Watson.
- C-co? - zdziwił się Tom.
- Przed chwilą spotkałam Daniela i Matthew'a. Dan był strasznie zły i na mnie nakrzyczał i zwyzywał od kujonów i głupków - powiedziała Emma podśmiechując się pod nosem. - Mógł wymyślić coś bardziej oryginalnego.
- Wiem czemu. Pokłóciłem się z nim - powiedział Tom spuszczając głowę.
- To wytłumacza jego zachowanie. Dan łatwo się wścieka. A jak się wścieknie, to cały czas jest zły jak osa.
- To widać - zaśmiał się cicho Tom.
     Emma i Tom rozmawiali jeszcze przez chwilę, dopóki pani Pince się na nich nie wściekła i kazała wynosić. Wtedy pożyczyli dużo książek (czyli tyle, ile mogli unieść) i poszli w poszkiwaniu wolnej sali.
     Taką właśnie salą okazała się pusta już klasa Zaklęć. Walały się po niej poduszki (bo starsi uczniowie uczyli się lewitować przedmioty), pióra i wiele innych gratów. Oczywiście zanim weszli do sali musieli wygonić z niej Irytka, który rysował na tablicy karykatury profesora Flitwicka. Kiedy pozbyli się natrętnego ducha, musieli jeszcze zmyć te niefortunne obrazki, bo ktoś mógłby pomyśleć, że to oni je narysowali.
     Po tych zabiegach mieli już spokój i mniej więcej czyste pole pracy. Przysunęli sobie do kąta kilka poduszek i zaczęli wertować książki. Choć tak właściwie, to więcej gadali niż czytali, bo raz po raz znajdywali jakiś bardzo interesujący i ważny temat, który koniecznie musieli obgadać. Tak zeszło im całe popołudnie. W końcu Emma wyjrzała przez okno i zawołała:
- O rajciu! Ale już późno! Powinniśmy wracać już do naszych dormitoriów.
- Masz rację. Weźmy te książki, poczytamy kiedy indziej.
     Tom i Emma zaczęli zbierać opasłe tomiska porozrzucane po całej sali. Zajęło im to dobre dziesięć minut. W końcu wyszli i dyskretnie pożegnali się, życząc sobie nawzajem miłej nocy. Musieli uważać, by nikt ich nie przyłapał - Draco Malfoy i Hermiona Granger, dwie najbardziej znienawidzone osoby życzące sobie miłej nocy - byłaby sensacja na całą szkołę.
     Tom skierował się do dormitorium Slytherinu. Wszedł do Pokoju Wspólnego, gdzie czekali na niego Crabbe i Goyle. Chłopak rzucił im tylko, że chce pobyć sam i usiadł w fotelu obok kominka. Wziął jedną książkę z dość dużego stosu i zaczął czytać. Przecczytał tylko kilka stron i już zrobił się senny. Litery zaczęły się rozmazywać, a oczy same zamykać. W końcu, nie wiedząc nawet kiedy, Tom zapadł w sen.
     Obudził się około północy. Spał może godzinę, czy dwie, ale czuł się w pełni sił. W Pokoju Wspólnym nikogo nie było, ale może to i lepiej. Chciał pobyć przez chwilę sam ze swoimi myślami. A nocna i mroczna atmosfera dormitorium Ślizgonów tylko dodawała ciemnego uroku tym ponurym myślom o domu. O prawdziwym domu w niemagicznej Anglii.
     Nagle Tom niespodziewanie wstał. Przy okazji zrzucił z siebie kilka ksiąg, które miał na kolanach i narobił tym niezłego hałasu. Obejrzał się nerwowo, czy kogoś nie obudził, ale żaden uczeń nie zszedł na dół - widocznie wszyscy musieli już spać.
     Chłopak wyszedł dyskretnie z Pokoju Wspólnego i znalazł się na korytarzu. Zapalił różdżkę i skierował się do biblioteki. Szedł powoli i ostrożnie - nie chciał, by ktoś go nakrył. Nie, nie z powodu kary, ale z powodu tego, że działa ,,wbrew fabuły tego świata". Daniel, zwłaszcza w swoim ,,osowym" humorze nie przepuściłby takiej okazji. Zaczął by prześladywać Toma i robić z tego jeszcze większą aferę... Nie, Tom nie mógł pozwolić, by go nakryto. Nie zniósłby takiego upokorzenia.
     W końcu chłopak dotarł do celu swojej podróży. Wszedł ostrożnie do pomieszczenia i zaczął kluczyć między regałami. Doszedł do działu Ksiąg Zakazanych. Mruknął ,,Alohomora" i wszedł do zakazanej części biblioteki. Szybko okazało się, dlaczego jest ona zakazana. Niektóre księgi były bardzo podejrzane - jedne ruszały się, inne pomrukiwały, a jeszcze inne były przykute łańcuchami do półki. Nie był to wcale przyjemny widok.
     Tom nie zważał na te podejrzane książki. Szukał czegoś o magicznych wypadkach. O dziwo bardzo szybko znalazł taką książkę. Położył ją na najbliższym stoliku i zaczął powoli wertować w poszukiwaniu czegoś, co pozwoliłoby wrócić jemu i reszcie aktorów wrócić do zwykłej Anglii.
     Szybko jednak zrezygnował z poszukiwań czegokolwiek w tej książce. Niektóre przypadki były okropne - człowiek z dwoma głowami, kobieta którą, zjadały własne włosy, mężczyzna do połowy transmutowany w węża... Ale najgorszy był obrazek na ostatniej stronie. Przedstawiał on małe dziecko o skórze pokrytej łuskami, rzędem kłów zamiast zębów i czymś, co przypominało wielkie, żylaste skrzydła. Na całe szczęście dziecko miało zamknięte oczy, bo pewnie i one byłyby okropne.
     Tom już miał zamykać tę okropną księgę, gdy nagle... Oczy namalowanego dziecka otworzyły się! Były one całe czerwone ze szparkami zamiast źrenic i także wyglądały, jakby miały łuski, tylko takie przezroczyste.
     Chłopak przeraził się tego nagłego ruchu rysunku i aż krzyknął. Nim się spostrzegł nie był już sam w bibliotece. Do pomieszczenia wparował Filch, który akurat przechodził obok patrolując korytarze. Na widok Toma uśmiechnął się złowieszczo.
- No, no, no, kogo my tu mamy? Młodego panicza Malfoya... Hmm, ojciec ci nie mówił, że to nieładnie szwędać się w nocy po zamku? I to jeszcze po dziale Ksiąg Zakazanych? Coś mi się wydaje, że kara pana nie ominie, panie Malfoy. O tak, kara pana nie ominie - powiedział z wyraźnym zadowoleniem Filch i powiódł Toma na korytarz. Stamtąd zabrał go prosto do gabinetu Snape'a, który był opiekunem Ślizgonów.
- Profesorze Snape, złapałem tego młodziaka jak szwędał się po bibliotece w nocy. I to po dziale Ksiąg Zakazanych - powiedział z wyraźną dumą Filch.
- Ach, tak? - Snape nie wyraził zbyt wielkiego zainteresowania tą sprawą.
- Mam nadzieję, że pan go dostatecznie ukara. Jakby co, to ja zawsze...
- Dam sobie radę, Argusie. Możesz już iść.
     Filch wyszedł z gabinetu klnąc cicho pod nosem. Żałował, że nie stosuje się już dawnych kar - czyli wieszania uczniów pod sufitem za ręce.
- A więc, panie Malfoy, może mi pan powiedzieć, co pan robił o tak późnej porze w bibliotece? W dziale Ksiąg Zakazanych? Tylko proszę mi nie mówić, że pan lunatykował, bo w to nie uwierzę - powiedział Snape grobowym tonem.
- J-ja - jąkał się Tom.
- Tak? - ponaglał Snape.
- Bo ja się założyłem z koegami, że to zrobię - zmyślił naprędce Tom.
- Ach, tak? - profesor wcale mu nie wierzył.
- N-no t-tak. Powiedziałem, że to zrobię, ale zostałem nakryty. Przepraszam...
- Cóż, twoje postępowanie nie jest godne podziwu i musisz zostać ukarany - Snape przeszedł na mniej oficjalny ton. - Masz szlaban na bibliotekę do odwołania. Acha, i Slytherin traci przez pańską głupotę dwadzieścia punktów, a jutro masz mi się tu stawić po kolacji, by odbyć swoją karę. Będziesz ważyć ze mną eliksir. Bardzo ważny eliksir. Tak więc jutro po kolacji idziesz prosto tutaj, tak panie Malfoy?
- Tak - powiedział bezbarwnym głosem Tom.
- No. To teraz idź PROSTO do dormiotorium Slytherinu. I nawet nie waż się zatrzymywać czy oglądać, bo pan Filch będzie mieć na ciebie oko. A chyba nie chcesz drugiej kary.
- Nie. Dobranoc - powiedział Tom i nie czekając na odpowiedź wyszedł.
     Szedł tak, jak przykazał mu Snape. Nigdzie się nie zatrzymywał, ani nawet nie oglądał do tyłu. Szedł miarowym krokiem prosto do dormitorium. Kiedy już znalazł się w swoim pokoju, szybko przebrał się i wszedł do łóżka. Nie miał ochoty na kolejną awanturę zważywszy na to, że pewnie już jutro będzie wyszydzany przez Daniela. Już sobie wyobrażał, co będzie mu prawić Radcliffe: ,,Ty kazałeś mi trzymać się fabuły, a sam łazisz po nocy i łamiesz regulamin szkolny! Taki ważny arystokrata!".
     Tom przewrócił się na bok. Bał się jutra bardziej niż wtedy, kiedy miał po raz piewszy wystąpić w filmie. Nie wiedział, czego może spodziewać się po Danielu. Co wymyśli Radcliffe, by go doszczętnie upokorzyć...

2 komentarze:

  1. Rozdział Super! Genialny!
    Nie wierzę, że to piszę... Biedny Tom...
    Pisz Kochana! Pisz! Oby tak dalej <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      To jest zdecydowanie mój ulubiony rozdział i coś przeczuwam, że o Tomie będzie bardzo dużo rozdziałów (znasz mnie :) )

      Usuń

Czytasz? Pozostaw po sobie jakiś miły ślad. Może komentarz? :)