piątek, 13 marca 2015

7 lat Hogwartu - Księga I - Rozdział 4 - Tajemnicze zniknięcie Lizzie

     Jednak nic nie zapowiadało, by w najbliższym czasie wydarzyło się coś ciekawego. James, Claudia i Michael byli nieco przybici. Codziennie odwiedzali sowiarnię i często ,,śledzili" profesora Malfoya lub profesora Pottera. Jednak nic to nie dało. Dom Wilkołaków był nadal tematem, o którym nie wiedzieli praktycznie nic.
     Od czasu do czasu chodzili też do biblioteki i tam szperali, ale i tak nic nie znaleźli. Michael pożyczył nawet nie wiedzieć czemu ,,Historię Hogwartu", ale i w niej nie było żadnych przydatnych informacji. Kiedyś nawet Claudia zaproponowała popytać innych uczniów, ale James powiedział, że może to być ryzykowne - im większe grono osób o tym wie, tym łatwiej się komuś wygadać.
     Minęło prawie pół miesiąca. Lekcje były ciekawe, ale James, Claudia i Michael nie zważali na to uwagi. Chcieli poznać tajemnicę Domu Wilkołaków.
- Hej, Claudia, James! - zawołał Michael podchodząc do przyjaciół siedzących przy stole Gryffindoru.
- Co się stało? - spytał Claudia przesuwając się, by Davies mógł usiąść.
- Byłem teraz w sowiarni! Był kolejny list od pani Astorii. Prawie nie zostałęm złapany przez profesora Malfoya! Musiałem się czymść wykręcić, więc nakarmiłem twoją sowę, Claudia. Mam nadzieję, że się nie złościsz?
- Nie, absolutnie! Sprytnie się wyrwałeś! - pochwaliła go koleżanka. - O, hej Lizzie!
     To ostatnie zdanie było skierowane do wchodzącej Lizzie Brown. Dziewczyna lekko uśmiechnęła się do Claudii, ale nie przysiadła się, tylko poszła dalej.
- Ta Lizzie jest jakaś dziwna - powiedział James.
- Och, ona jest trochę nieśmiała i tyle! - powiedziała Claudia.
     Na tym rozmowa się urwała. Pierwszy skończył jeść Michael. Zaraz też pognał do biblioteki - był strasznym molem książkowym. Tymczasem James i Claudia pogrążyli się spowrotem w rozmowę o Domu Wilkołaków. To był ich najczęstszy temat.
- Ja uważam, że jak znajdą ten Dom, to odizolują go czarami od reszty domów - powiedział James.
- Możliwe, Albo ochronią domy mugoli na czas pełnii - zamyśliła się Claudia.
- Też może być. Albo zrobią i to i to.
- Tak by było chyba najbezpieczniej - przyznała Finch-Fletchley.
     Dyskutowali jeszcze chwilę. Potem Oboje poszli na lekcje. Pierwszą była Obrona przed Czarną Magią - jeden z ich ulubionych przedmiotów.
     Wyszli z Wielkiej Sali i ruszyli w stronę klasy.



- Hej, Lizzie! - zawołała Claudią podbiegając do koleżanki.
- Tak? - spytała smutnym głosem dziewczyna.
- Mam do ciebie prośbę. Masz może książkę o sławnych czarodziejach? Potrzeba mi na wypracowanie z Historii Magii. W sumie pewnie tobie też... Ale czy mogłabyś mi ją pożyczyć na chwilę? Jutro ci oddam... Bo w bibliotece już nie ma. Wszystkie wypożyczone, a moja gdzieś mi się zawieruszyła... Albo pewnie w ogóle jej nie wzięłam, jak to ja...
- Dobrze - powiedziała Brown i poszła z Claudią do ich sypialnii. Finch-Fletchley dzieliła sypalnie właśnie z Lizzie i jeszcze z Emily Walker, Susan Robinson i Mają Wright.
     Lizzie wyjęła książkę z szafki nocnej i podała koleżance. Claudia podziękowała i poszła na dół, do Pokoju Wspólnego, by zacząć odrabiać zadnie.
     Wbrew pozorom, zadanie nie było takie proste. Claudia ledwo co skończyła przed nocą. Zazraz też poszła do pokoju i zaczęła się przebierać do spania. Reszta dziewczyn jeszcze rozmawiała o jakiś sprawach, ale Finch-Fletchley położyła się już spać. Szybko zasnęła i miała miły sen.
     Nagle, obudziła się. Nie wiedziała czemu. Popatrzyła sie sennym wzrokiem po jasnym pokoju. Była pełnia i światło księżyca rozjaśniało sypialnie. Dziewczyna zerknęła na śpiące koleżanki i prawie nie krzyknęła. Nie było Lizzie!
     Claudia wygramoliła się z łóżka i podeszła do posłania koleżanki. Było puste i idealnie zasłane, jakby Lizzie w ogóle na nim nie spała. Finch-Fletchley przeraziła się i szybko zbiegła do Pokoju Wspólnego. Nie było tam nikogo, ale to nawet lepiej.
     Dziewczyna usiadła w fotelu naprzeciw kominka. Tej nocy już nie zmrużyła oka. Zbyt przjęła się zniknięciem koleżanki. To nie dawało spać.

2 komentarze:

  1. Pełnia księżyca ,,nie mogliśmy jakoś spać bo światło księżyca padało pod niekorzystnym kontem" - Huncwoci. Może Lizzy cierpi na to samo ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. *_* Czekam na więcej ,bardzo fajnie akcja się rozwija. Jak zwykle cudownie piszesz! ... Jestem ciekawa co dzieje sie z Lizzy, (domyślam się nie jednego) Czekam na więc <3 <3

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Pozostaw po sobie jakiś miły ślad. Może komentarz? :)