wtorek, 14 października 2014

Córka Slytherinu - Rozdział 4 Snape, sen i zielone oczy

     Rosalie już zdążyła się przyzwyczaić do Hogwartu. Z wielkim entuzjazmem zabierała się do lekcji. Każdy przedmiot był ,,super-ultra-mega-fajny" oprócz nudnej historii Magii i obrony przed czarną Magią. W piątek była niezwykle uradowana, gdyż dnia wczorajszego zdobyła dziesięć punktów dla Slytherinu, bo jako jedyna zmieniła całkowicie zapałkę w igłę na transmutacji. Chełpiła się tym jeszcze bardziej, gdyż ,,pokonała" Hermionę Granger, która była najlepszą uczennicą.
- Co dziś mamy? - zapytała Milicenty.
- Dwie godziny eliksirów z Gryfonami, obrona przed czarną magią i zielarstwo z Krukonami.
     Ros uśmiechnęła się w duchu. Z Krukonami! Luna!
- Ej, masz może zadanie dla Quriella? - zaczepiła ją Pansy siadając obok Milicenty.
- Mam - rzekła Rosalie mieszając w misce.
- Dasz spisać?
- Nie! - powiedziały w tej samej chwili Milicenta i Ros.
- Nie, bo Quirell się zorientuje, że ktoś przepisywał, a wtedy możemy stracić puntkty. Slytherin miał Puchar Domów od wielu lat. W tym roku też powinien! - uzupełniła Bulstrode
- Jak nie, to nie - żachnęła się Pansy i przeniosła się w inne miejsce przy stole.
- Ona to jest snob. I pomyśleć, że Draco ją lubi - powiedziała do Rosalie Milicenta.
     Grom. Grom uderzył Ros. Oczy szerzej jej się otworzyły, a łyżka pełna owsianki stanęła w połowie drogi do ust. Łyżka szybko opadła znów do miski ( rozlewając przy tym pół jej zawartości ). Dziewczyna szybko się opanowała i znów stała się normalna.



     Zaczęła się lekcja eliksirów. Nauczycielem tego przedmiotu był profesor Snape. Zaraz po wejściu uczniów zaczął odczytywać listę obecności.
- Harry Potter - powiedział mrożącym krew w żyłach głosem profesor Snape zatrzymując się przy nazwisku Harry'ego. - Nasza nowa znakomitość.
     Draco, Crabbe i Goyle zakryli twarze rękami, by nauczyciel nie zauważył, że się śmieją. Rosalie skierowała wzrok na Harry'ego.
- Potter! - zawołał nagle Snape. - Co mi wyjdzie, jeśli dodam sproszkowanego korzenia asfodelusa do nalewki z piołunu?
- Nie wiem - odrzekł Harry.
- Dobrze, spróbujmy jeszcze raz. Potter, gdzie będziesz szukał, jeśli ci powiem byś znalazł bezoar?
- Nie wiem.
- Dobrze, dobrze, a jaka jest różnica między mordownikiem a trojadem żółtym?
- Nie wiem. Myślę jednak, że Hermiona wie, czemu więc pan jej nie zapyta?
     Rosalie dopiero teraz zauważyła czerwoną na twarzy Hermionę wyciągającą rękę w górę, jakby od tego zależało jej życie.
- Siadaj! - warknął Snape na Hermionę. Dziewczyna usiadła rumieniąc się. - A więc, Potter, dowiedz się, że asfodelus i piołun dają napój usypiający o takiej mocy, że znany jest również jako wywar żywej śmierci. Bezoar, to kamień tworzący się w żołądku kozy. Chroni przed wieloma truciznami. A jeśli chodzi o mordownik i trojad żółty, to jest ta sama roślina zwana również akonitem. Dlaczego tego nie zapisujecie?
    Zrobił się ruch, Każdy rzucił się po pióra i atrament.
- Potter, Gryffindor stracił przez ciebie jeden punkt - rzekł Snape odwracając się.
     Reszta lekcji minęła dość spokojnie. Do czasu... Snape podzielił ich na pary. Mieli przygotować wywar leczący z czyraków. Ros była razem z Draconem. Snape raz po raz chwalił ich pracę. Wtem rozległ się głośny syk, a loch wypełniła chmura gryzącego, zielonego dymu. Neville zakołysał przez przypadek kociołek, a mieszczący się w nim płyn wypalił dziury w podłodze i w butach osób stojących obok Longbottoma. Najwięcej jednak wycierpiał sam Neville - płyn oblał go prawie całego. Na rękach i nogach miał gigantyczne bąble.
- Idiota - warknął Snape oczyszczając podłogę jakimś zaklęciem. - Oczywiście dodałeś kolce jeżozwierza przed zdjęciem kociołka, tak?
     Neville zaczął szlochać i nic nie odpowiedział. Snape kazał Seamusowi zaprowadzić go do skrzydła szpitalnego, po czym zwrócił się do Harry'ego:
- Dlaczego nie powiedziałeś mu, żeby nie dodawał kolców?Myślałeś, że jeśli jemu się nie uda to ty na tym zyskasz? Przez to Gryffindor traci jeszcze jeden punkt.



     Do końca dnia Rosalie rozmyślała nad zachowaniem Snape'a. Fakt, Harry nie ostrzegł Neville'a, ale żeby już go zaraz karać?
- Skończyłaś? - spytał Malfoy wyrywając ją z rozmyślań.
- Prawie. Jeszcze tylko dwa zdania - odrzekła Ros pochylając się nad pergaminem. Szybko nakreśliła parę słów i zwinęła go w rulon.
- No, gotowe! - powiedziała.
     Draco uśmiechnął się i zwinął swój pergamin. Wstał od stolika. Rosalie zrobiła to samo. Chłopak pożegnał się z nią i skierował się do dormitorum chłopców. Ros podeszła do lustra wiszącego nad kominkiem - jedynym źródłem ciepła w tym pomieszczeniu. Zerknęła w lustro. Nagle zmarszczyła brwi. Czy jej się wydaje, czy ma teraz zielone oczy?
- Hej, Draco, poczekaj! - zawołała podbiegając do chłopaka.
- Co się stało?
- Mam takie pytanko. Jakiego koloru mam oczy?
     Malfoya wmurowało. W końcu wydukał:
- Nnno, zielone, a co?
- Zielone? Hmm, miałam przecież szare.
- Może ci się wydawało, że miałaś szare. Masz na pewno zielone.
- Eee, może - powiedziała odwracając się.
     ,,Nie mogło mi się przewidzieć. Miałam szare, a teraz mam zielone! Ale czemu mi się zmieniły?" - myślała Ros. Weszła do dormitorium. Szybko się przebrała i weszła do łóżka. Miała niespokojny sen. Śnił jej się Snape i jakiś mężczyzna o trupiobladej twarzy. Przebudziła się zlana potem. Wydawało jej się, że skądś zna tego człowieka. 

2 komentarze:

  1. Super, ja bym się cieszyła gdyby moje oczy z szarych stały się zielone ( kocham zieleń ) ;)
    jula d.

    OdpowiedzUsuń
  2. Akcja z zadaniem domowym... o matko, nie lube takiego sępienia o prace domowe ;-; niech se Pansy sama odrabia!... No tajemniczy zmiana koloru oczu... czytam, dalej bo jestem ciekawa!... Serio, mocno wciągnęłam się *_*

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Pozostaw po sobie jakiś miły ślad. Może komentarz? :)