piątek, 26 września 2014

Córka Slytherinu - Rozdział 2 W pociągu

     Jeszcze tylko tydzień... Sześć dni! Pięć. Cztery. Jeszcze tylko trzy dni! Już tylko dwa... To już jutro.. To dziś!
     Rosalie otworzyła swój kufer. Wszystko jest. Dziewczyna pędem zbiegła na parter, po czym się pacnęła w czoło i wróciła. Zapomniała o kufrze! Chwyciła go i zwlekła do łóżka, a później ze schodów.
- Jestem gotowa! - zawołała.
- To dobrze. Lepiej już jedźmy bo w Londynie są ogromne korki - powiedziała ciocia Mary.
     Cała rodzina wyszła z domu. Dylan zamknął drzwi na klucz, a Grace i Rosalie wpakowały się do auta. Ciocia Mary siadła za kierownicą, a tuż po niej do auta wszedł Dylan. Jechali prawie dwadzieścia minut. Na peronie byli za pięć jedenasta.
- Grace, Dylan, Rosalie, idźcie już do pociągu - powiedziała ciotka. Trójka dzieci przebiła się przez tłum. Gwizdnął gwizdek ponaglając uczniów. Ros wpadła do pociągu przewracając się. Kilka starszych uczniów zaśmiało się z niej.
- Zamknijcie się! - zawołał ktoś podając rękę Rosalie. Dziewczyna chwyciła ją i się podniosła. Jej oczom ukazał się blady chłopak o blond włosach. Chwycił jej kufer i odtorowując sobie drogę ręką przebił się przez tłumek w pociągu. Ros sunęła za nim jak duch.
- Tu jest wolne miejsce - powiedział blondyn otwierając drzwi przedziału. Wpakował tam kufer Rosalie i postawił obok (zapewne) swojego.
- Jestem Draco Malfoy, a ty? - przedstawił się ów chłopak.
- Rosalie Dale - powiedziała Ros siadając.
- Jesteś czystej krwi? - spytał Draco.
- Tak. Moi rodzice byli czarodziejami.
- Byli? Co się z nimi stało? - zaciekawił się chłopak.
- Zabił ich jakiś zły czarodziej. Mieszkam u cioci. Muszę wytrzymywać moich starszych kuzynów Dylana i Grace. Oboje są w Ravenclawie.
- Współczuję ci. Jak myślisz, w którym domu będziesz?
- Nie wiem. Każdy jest fajny. No, może oprócz Hufflepuffu..
- Ja chciałbym być w Slytherinie.
    Wtem do przedziału weszłą dwójka chłopców. 
- O! To są moi koledzy: Crabbe i Goyle.
- Cześć, jestem Rosalie Dale - przedstawiła się Ros.
- Hej - mruknęli tępo.
- Idziemy się przejść? - spytał Draco.
- Wy idźcie, ja tu posiedzę - odpowiedziała dziewczyna.
     Chłopcy wyszli z przedziału na korytarz. Ros spojrzała w okno. Widać było mijające pola i lasy. Nagle otworzyły się drzwi przedziału i do środka weszła dziewczyna o krótkich czarnych włosach. Spojrzała na Rosalie pytającym spojrzeniem.
- Siedzi tu ktoś? - spytała owa dziewczyna.
- Ja i taki jeden chłopak, Draco Malfoy - odpowiedziała Ros.
- Aha. Jestem Pansy Parkinson, a ty?
- Rosalie Dale.
- Jaki masz status krwi? Ja jestem czystej.
- Ja też - odpowiedziała Ros. ,,Czy każdy będzie mi zadawać to pytanie?" pomyślała.
- Dobra, ja już idę. Lepiej się przebierz. Za niedługo Hogwart - rzuciła nieco oschle wychodząc.
     Rosalie popatrzyła się za nią. Pansy, myśląc, że nikt się na nią nie patrzy, zrobiła minę w stronę Dale'ówny. I nie była to wcale miły mina. Wystawiła jej ukradkiem język...
     Ros pokręciła głową, po czym ponownie spojrzała w okno. Rozmarzyła się. Wtem ktoś znowu wszedł do przedziału. Była to dziewczyna o długich czarnych włosach.
- Cześć - powiedziała.
- Hej - odpowiedziała Ros.
- Jestem Milicenta Bulstrode, a ty?
- Rosalie Dale.
- Ładne masz imię.
- Dzięki.
- Jesteś czarodziejką, czy pochodzisz z mugolskiej rodziny?
- Z czarodziejskiej.
- Ja jestem pół na pół.. Chyba  już pójdę. Muszę się przebrać. Tobie radzę to samo.
     Milicenta wyszła. Rosalie popatrzyła się za nią. Bulstrode zauważyła to, więc uśmiechnęła się w stronę kasztanowowłosej. Ros odwazjemniła gest, po czym szybko włożyła szatę. Usiadła. Do przedziału wszedł Draco mrucząc coś pod nosem.
- Święty Potter, taki ważny i sławny. I zadaje się Wesley'ami. Największy czarodziej świata, a nawet pewnie nie umie najprostszego zaklęcia! - wybuchnął.
- Jaki Potter? - spytała Rosalie.
- Nie znasz Pottera? Harry'ego Pottera? To taki gość, który niby pokonał Sama-Wiesz-Kogo - wytłumaczył, po czym dodał: - Wiesz kto to Sama-Wiesz-Kto, prawda?
- Jasne - rzekła, choć wcale nie wiedziała kto to. Nie chciała wyjść na nic niewiedzącego głupka.
- To dobrze. Mogłabyś na chwilę wyjść? Chcę się przebrać.
     Ros automatycznie zarumieniła się i wyszła z przedziału. Przeszła kilka kroków i zauważyła przedział, w którym siedziała Milicenta. Dziewczyna odwróciła się, więc Roaslie jej pomachała. Bulstrode zrobiła to samo uśmiechając się. Wtem ktoś chwycił ją za ramię.
- Już możesz wejść - powiedział Draco.
- Ok - powiedziała Ros idąc za chłopakiem. Nie zdążyli nawet wejść do przedziału, gdy odezwał się donośny głos:
- Stacja! Hogwart! Proszę wysiąść!
      Chmara uczniów wysypała się z pociągu. ,, Doczekałam się!" pomyślała Rosalie stojąc już na stacji.

2 komentarze:

  1. Fajne wprost super.
    jula.d

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzał fajny, bardzo przyjemny.Nie lubię ślizgonów, jestem 100% gryfonką, ALE przełamię się i spróbuję ich polubić, bo jak na razie jest ciekawie <3 Leca do kolejnej notki ;)

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Pozostaw po sobie jakiś miły ślad. Może komentarz? :)